Pomijając moją fascynację aktorem obsadzonym w głównej roli, muszę przyznać, że serial jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym jaki kiedykolwiek został stworzony. Nie patrzę na to przez pryzmat tego jednego aktora, a całego dzieła. Mimo tego, że zazwyczaj zajmuje czwartą, bądź trzecią lokatę w rankingach seriali, ja uważam, że zasługuje na dużo lepszą pozycję. Świadczą o tym nie tylko liczne pozytywne opinie, mnóstwo ludzi dyskutujących o – jakże wyczekiwanym – czwartym sezonie, ale także domniemana reakcja stacji BBC na propozycję o emisji programu. Ponoć producenci byli zachwyceni materiałem, który otrzymali
i od razu zapragnęli więcej. Nie dziwię im się. Genialnie dobrane role, lokalizacje, dialogi, przestępstwa... To wszystko składa się na jedną spójną całość. Póki co, oficjalnych odcinków serialu jest dziewięć (trzy sezony). Do tego bodajże dwa-trzy dodatkowe, wypuszczane (przykładowo) z okazji świąt.
Bez względu na to, że dotychczasowe odcinki obejrzałam już kilka razy, nadal nie potrafię nasycić się grą aktorską Benedicta Cumberbatcha, który odgrywa główną rolę. Kręcone włosy, oczy bijące chłodem (chociaż to często zależy od mimiki twarzy), wysoka postura, płaszcz
i przede wszystkim charakterystyczna dla tej postaci czapka. Dystans, szczerość, sarkazm
i nieporadność w kontaktach międzyludzkich. Dziwna mieszanka, ale zarazem świetnie złożona postać. Zaangażowanie go do roli Sherlocka Holmesa było znakomitym posunięciem. Teraz nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Benedict był pierwszym i jedynym aktorem zaproszonym na przesłuchania w sprawie angażu na stanowisko słynnego detektywa. Na początku sądziłam, że bardzo problematyczna może być próba przeniesienia legendarnego bohatera do teraźniejszości. Nic bardziej mylnego. Serialowy Holmes jest dość nowoczesną postacią. Kontaktuje się głównie wiadomościami tekstowymi; nie przepada za rozmowami telefonicznymi, co nie znaczy, że wcale ich nie przeprowadza. Czasem jest to konieczne. Drugim, równie fascynującym bohaterem, jest John Watson – książkowy pomocnik Sherlocka. W serialu wciela się w niego Martin Freeman. Tu partner detektywa jest weteranem wojennym. Służył w Afganistanie jako żołnierz i lekarz. Po postrzale w nogę John wrócił do kraju i mieszkał sam w Londynie. Często miewał koszmary związane z wojną, przez co uczęszcza na wizyty u terapeutki. Z racji tego, że nie czuł się dobrze ze swoją samotnością
i powojenną traumą, zdecydował się na znalezienie współlokatora. Takim sposobem Watson spotkał Holmesa. Zamieszkali razem, a po pewnym czasie stali się – o ile można tak to określić – przyjaciółmi. Jako ciekawostkę mogę dodać, iż jeden z reżyserów – Mark Gatiss – czynnie bierze udział w tworzeniu serialu. Odgrywana przez niego postać to Mycroft Holmes, czyli brat młodego Holmesa.
Należałoby wspomnieć o rzekomym zabronieniu dalszej produkcji programu. Ponoć przez spekulacje fanów, a właściwie fanek, na temat orientacji serialowego detektywa, rodzina twórcy pierwotnego Sherlocka Holmesa poczuła się urażona. Raczej nie dowiemy się już niczego oficjalnego o sprawach damsko-męskich bohatera, ponieważ autor książki – sir Arthur Conan Doyle - od dawna nie kroczy już wśród żywych.
Serial obfituje w zwroty akcji, ale wolę się w to nie zagłębiać. Tego lepiej dowiedzieć się samemu. Każdy może zinterpretować wszystko na własny sposób. Ja odbieram to jako logiczną całość, jak coś porównywalnego do puzzli. Bez któregoś z elementów ukazywany obraz jest niekompletny i traci na wartości. Tak samo byłoby w przypadku serialu. Na szczęście niczego w nim nie brakuje. Widz może momentami odczuwać smutek, strach, zaszokowanie, bądź rozbawienie błyskotliwymi uwagami Sherlocka. Dla każdego coś dobrego. Sumując, zachęcam do zapoznania się z tą serialową ekranizacją, bo uważam ją za majstersztyk. Niektóre efekty specjalne są nieco nieudolne (w porównaniu z wielkimi „Hollywodzkimi” produkcjami), ale nie przykuwam do tego zbyt szczególnej wagi. Zresztą, bardziej zaawansowane efekty specjalne występują tylko w jednym odcinku. W moim odczuciu dużo bardziej liczą się emocje wywołane przez całokształt.
i od razu zapragnęli więcej. Nie dziwię im się. Genialnie dobrane role, lokalizacje, dialogi, przestępstwa... To wszystko składa się na jedną spójną całość. Póki co, oficjalnych odcinków serialu jest dziewięć (trzy sezony). Do tego bodajże dwa-trzy dodatkowe, wypuszczane (przykładowo) z okazji świąt.
Bez względu na to, że dotychczasowe odcinki obejrzałam już kilka razy, nadal nie potrafię nasycić się grą aktorską Benedicta Cumberbatcha, który odgrywa główną rolę. Kręcone włosy, oczy bijące chłodem (chociaż to często zależy od mimiki twarzy), wysoka postura, płaszcz
i przede wszystkim charakterystyczna dla tej postaci czapka. Dystans, szczerość, sarkazm
i nieporadność w kontaktach międzyludzkich. Dziwna mieszanka, ale zarazem świetnie złożona postać. Zaangażowanie go do roli Sherlocka Holmesa było znakomitym posunięciem. Teraz nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Benedict był pierwszym i jedynym aktorem zaproszonym na przesłuchania w sprawie angażu na stanowisko słynnego detektywa. Na początku sądziłam, że bardzo problematyczna może być próba przeniesienia legendarnego bohatera do teraźniejszości. Nic bardziej mylnego. Serialowy Holmes jest dość nowoczesną postacią. Kontaktuje się głównie wiadomościami tekstowymi; nie przepada za rozmowami telefonicznymi, co nie znaczy, że wcale ich nie przeprowadza. Czasem jest to konieczne. Drugim, równie fascynującym bohaterem, jest John Watson – książkowy pomocnik Sherlocka. W serialu wciela się w niego Martin Freeman. Tu partner detektywa jest weteranem wojennym. Służył w Afganistanie jako żołnierz i lekarz. Po postrzale w nogę John wrócił do kraju i mieszkał sam w Londynie. Często miewał koszmary związane z wojną, przez co uczęszcza na wizyty u terapeutki. Z racji tego, że nie czuł się dobrze ze swoją samotnością
i powojenną traumą, zdecydował się na znalezienie współlokatora. Takim sposobem Watson spotkał Holmesa. Zamieszkali razem, a po pewnym czasie stali się – o ile można tak to określić – przyjaciółmi. Jako ciekawostkę mogę dodać, iż jeden z reżyserów – Mark Gatiss – czynnie bierze udział w tworzeniu serialu. Odgrywana przez niego postać to Mycroft Holmes, czyli brat młodego Holmesa.
Należałoby wspomnieć o rzekomym zabronieniu dalszej produkcji programu. Ponoć przez spekulacje fanów, a właściwie fanek, na temat orientacji serialowego detektywa, rodzina twórcy pierwotnego Sherlocka Holmesa poczuła się urażona. Raczej nie dowiemy się już niczego oficjalnego o sprawach damsko-męskich bohatera, ponieważ autor książki – sir Arthur Conan Doyle - od dawna nie kroczy już wśród żywych.
Serial obfituje w zwroty akcji, ale wolę się w to nie zagłębiać. Tego lepiej dowiedzieć się samemu. Każdy może zinterpretować wszystko na własny sposób. Ja odbieram to jako logiczną całość, jak coś porównywalnego do puzzli. Bez któregoś z elementów ukazywany obraz jest niekompletny i traci na wartości. Tak samo byłoby w przypadku serialu. Na szczęście niczego w nim nie brakuje. Widz może momentami odczuwać smutek, strach, zaszokowanie, bądź rozbawienie błyskotliwymi uwagami Sherlocka. Dla każdego coś dobrego. Sumując, zachęcam do zapoznania się z tą serialową ekranizacją, bo uważam ją za majstersztyk. Niektóre efekty specjalne są nieco nieudolne (w porównaniu z wielkimi „Hollywodzkimi” produkcjami), ale nie przykuwam do tego zbyt szczególnej wagi. Zresztą, bardziej zaawansowane efekty specjalne występują tylko w jednym odcinku. W moim odczuciu dużo bardziej liczą się emocje wywołane przez całokształt.
Ciekawe... mejbi obejrzę.
OdpowiedzUsuńWcześniej o tym serialu nie słyszałam, ale zaintrygował mnie dzięki Twojemu blogowi. ^^ Na pewno do niego przysiądę. :)
OdpowiedzUsuńnapewno, obejrze :)
OdpowiedzUsuńMoże obejrzę.
OdpowiedzUsuńNa pewno obejrzę ^___^
OdpowiedzUsuńCumberbatch *-*
OdpowiedzUsuńoglądałam tylko kawałek, ale może skuszę się obejrzeć więcej
Może być ciekawe, spróbuje obejrzeć ;*
OdpowiedzUsuńWcześniej nigdy o nim nie słyszałam ,ale może pokuszę się obejrzeć ,dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuńŁadna kolorystyka
OdpowiedzUsuńObejrzę *-* ♥
OdpowiedzUsuńciekawa recenzja tygrys135567890
OdpowiedzUsuńUwielbiam scherlocka :) świetny tekst
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie mogłam zacząć tego oglądać. Może teraz wreszcie się zmotywuję :D
OdpowiedzUsuńTeż oglądałam ciekawy
OdpowiedzUsuńSherlock <3 Słyszałam, że ciekawa też jest książka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Sherlocka Holmesa :) Serialu powiem szczerze nie oglądałam, ale wersja filmowa zwłaszcza z Robertem Downey'em Jr-em była fenomenalna :)
OdpowiedzUsuńMoże obejrzę
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuń